DeletedUser23396
Guest
Odp: Sytuacja na świecie Baris
Cudaki można stracić na różne sposoby, jednak zawalenie się latarni SGG spowodowało że zrobiło się trochę śmieszno i trochę straszno.
Bardzo chciałbym wiedzieć co myślało sobie szefostwo naszych przeciwników najpierw nie chcąc (nie potrafiąc?) wygasić buntów na własnym cudaku, a potem, mając kilka tygodni na zorganizowanie przejęcia nie zrobili literalnie... nic (no prawie nic, raz pojawił się tam lądzik, na chwilę).
Ognie SGG i ich sojuszników rozbijały się w tym czasie w kilku większych akcjach (oczywiście na nieaktywnych Magnatach), niektórzy dla odmiany wykorzystywali ogólne zamieszanie i kiedy ich koledzy tracili ognie na biremach to podbierali miasta i latali po PW.
Jest to przypadek o tyle ciekawy, że o ile cudaki zawalały się czasami przez głupie błędy albo niedopatrzenia, to zwykle decydowały o tym minuty, czasami godziny. Tym razem były to tygodnie.
Jako poniekąd organizator wycieczki biremowej patrzyłem na to z coraz większym zdziwieniem i niedowierzaniem, ale cóż...
Podziękowania należą się całemu Psychiatrykowi i Magnatom, bo przez kilka tygodni udało utrzymać się odpowiednią liczbę birem i zachować zdolność obrony. Pomysł, cierpliwość i konsekwencja wystarczyły.
Co jest zasypane i leci, a co nie? Nie wiem, nie pomogę, ja tu dopiero przyszedłem
Cudaki można stracić na różne sposoby, jednak zawalenie się latarni SGG spowodowało że zrobiło się trochę śmieszno i trochę straszno.
Bardzo chciałbym wiedzieć co myślało sobie szefostwo naszych przeciwników najpierw nie chcąc (nie potrafiąc?) wygasić buntów na własnym cudaku, a potem, mając kilka tygodni na zorganizowanie przejęcia nie zrobili literalnie... nic (no prawie nic, raz pojawił się tam lądzik, na chwilę).
Ognie SGG i ich sojuszników rozbijały się w tym czasie w kilku większych akcjach (oczywiście na nieaktywnych Magnatach), niektórzy dla odmiany wykorzystywali ogólne zamieszanie i kiedy ich koledzy tracili ognie na biremach to podbierali miasta i latali po PW.
Jest to przypadek o tyle ciekawy, że o ile cudaki zawalały się czasami przez głupie błędy albo niedopatrzenia, to zwykle decydowały o tym minuty, czasami godziny. Tym razem były to tygodnie.
Jako poniekąd organizator wycieczki biremowej patrzyłem na to z coraz większym zdziwieniem i niedowierzaniem, ale cóż...
Podziękowania należą się całemu Psychiatrykowi i Magnatom, bo przez kilka tygodni udało utrzymać się odpowiednią liczbę birem i zachować zdolność obrony. Pomysł, cierpliwość i konsekwencja wystarczyły.
Co jest zasypane i leci, a co nie? Nie wiem, nie pomogę, ja tu dopiero przyszedłem
Ostatnio edytowane przez moderatora: