Agresor ma:
- czary + 10% do ataku morskiego lub lądowego
- przebicie pozwalające łatwiej ominąć biremy
- katapulty na wysokim murze nie spisują się najlepiej.. może paść 40 i zbiją 2 poziomy muru
Obrońca ma:
- wieżę +10%
- mur, który przy maksymalnej rozbudowie dodaje 140% do każdego współczynnika obrony
- silne czary defensywne
Różnica wcale taka mała nie jest
Silne czary defensywne, czyli dwa usuwacze 10-30% oddziałów. Zgodzę się, te są mocne. Natomiast jeśli chodzi o tęsknotę, tu już należałoby polemizować, gdyż obniża o tyle samo zdolność ataku, co czary wzmacniające ją zwiększają. I należy też wziąć pod uwagę fakt, iż największe siły prawdopodobnie zablokujesz przed stratami właśnie czarami wzmacniającymi...
Mur nie spisuje się najlepiej, gdy masz małą ilość deffa (no przecież nie zawsze i nie w każdym mieście masz bunkier) a idą katapulty, może ci cały paść w mgnieniu oka
Na dodatek, katasy mogą zniszczyć mur nawet jeśli padną, więc i tu można się doszukać przewagi agresora.
Nadal myślę, że różnica jest mała
Nie rozumiesz o co mi chodzi. W tej chwili zdarza się sytuacja gdzie koleś oddalony od ciebie
kolonem o ponad 50h drogi rzuca błyskami mszcząc się za wcześniejsze porażki, ze złośliwości, czy od tak sobie
W obecnej sytuacji jest bezkarny, bo nie można go przejąć z racji na ograniczenie czasu płynięcia kolona.
Natomiast gdyby katapulty mogły burzyć budynki, to wysyłasz je na szybkich łódkach (podróż zajmie około 5x mniej czasu) i zerujesz świątynie. Zastanowiłby się kilka razy przed rzuceniem następnego błyska.
Nie nie nie, to ty mnie nie rozumiesz. 50h dla ciebie, prawda, dystans już jest zbyt wielki. Ale już dla twojego sojusznika nie, więc zawsze możesz mu dać na tacy miasto z ładną świątynią
A w przypadku, gdy każdy z twego sojuszu ma za daleko to... ciężko by było wyeliminować przeciwnika. Z racji odległości (oczywiście, możesz mu oddać błyskiem lub burzeniem muru, czasem to skutkuje
).
Zresztą, sam mówiłeś o 100h kolonem, więc szybkimi w twoim rozumowaniu jest 20h. Innymi słowy, nadal nawet sojusz słaby zdolny by był przyszykować deffa, a ty miałbyś w najlepszym razie na 40h oddziały poza domem... oddziały, które mogłyby się przydać w walce z kimś, kto jest bliżej (przykładowo )
Nie zawsze. W przypadku mniejszych sojuszy ograniczenie kulturowe boli jeszcze bardziej. A jeżeli taki sojusz jest dodatkowo waleczny i ma wielu wrogów, żadnej wojny do końca nie wygra. Po prostu nie będzie sposobu na podbicie wrogów z racji braku kulturki.
Przy okazji dla urozmaicenia gry pojawiłby się nowy rodzaj wojen - wojny na wyniszczenie
Mniejszy sojusz - czyli jedna osoba by przetrwać musiałaby mieć większe umiejętności niż przeciętne. Z tego wynika że 20+ miast jest w stanie zdobyć, jeżeli chce. Uśredniając, na 10 osób przypadłoby 100 miast. Całkiem niezła liczba.
A fakt, że żadnej wojny do końca taki sojusz nie wygra? Cóż... dlatego powinien uważnie wojować... I nie obić sobie wrogów gdzie popadnie
No i mniejszy sojusz byłby w gorszej sytuacji w walce, gdy katapulty by mogły niszczyć budynki. Łatwiej większemu wrogowi zaspamować czymś takim mniejszego, nie?
A wojny na wyniszczenie nie będą miały na dłuższą metę racji bytu, w końcu przyjdą cuda
Może pojawiać się ujemna liczba ludzików, tak samo jak mamy obecnie w przypadku gdy przy pełnym gospodarstwie ktoś trafi w nasze gospodarstwo błyskiem
Pewnie że może, co jest troszku błędem technicznym gry IMHO (nie przypominam sobie, by ta ujemna liczba sprawiałaby, że ludzie zaczną znikać na przykład, stąd to przypuszczenie), a jeszcze bardziej będzie widoczny, gdy
proceder niszczenia katapultami gospód się rozpowszechniłby...