KubiakMDG, nie lubię śmiecić forum, ale skoro nie zrozumiałeś aluzji co do mojej wypowiedzi to Ci odpowiem po raz ostatni
Co do Kostuchy i lasu o którym tak ciepło wspominasz...to założył on ten sojusz i poza tym, że pograł ok 2 tygodnie i poprzyjmował ludzi to nic nie zrobił
Potem wspólnie z GEKKKON-em i Alkibiados-em dźwignęliśmy sojusz, do stanu takiego, że była szanowana na Ypsilonie.
Dostałem prawa założyciela, by zreorganizować cały sojusz, forum, stworzyć zasady itd. Gdy wszystko wróciło na swoje tory, odbierałem sobie kilka razy prawa, gdyż chciałem być zwykłym graczem
Jednak, o dziwo większość graczy, oraz radnych domagało się bym zarządzał dalej Kostuchą.
Później nastąpił czas, gdy musiałem wyjechać za granicę, zostawiając info GEKKKON-owi, że jak tylko będę mógł, to będę się pojawiał na grze i wspierał. Jednak zbyt wiele takich możliwości nie miałem, przez co kontem opiekowała się w kraju żona.
Po powrocie do Polski zastałem sytuację w której Kostuchy już nie było, a moje konto było ok. 2 tygodni bez sojuszu.
O dziwo posądzany przez Ciebie jako kret...dostałem zaproszenie do Nemezis-Kostucha. Przyjąłem je, jednak od razu po przystąpieniu odszedłem, bo okazało się, że mają pakt z LA (do którego tak podobno donosiłem).
Dlaczego więc nie chciałem grać wówczas z LA, mimo, że w Twoim mniemaniu byłem w tak dobrych relacjach z nimi?
Obecnie życie na ypsilonie zatoczyło koło i po odejściu z Riddle, dołączyłem do Nemezis-Kostucha, które tak, tak...ma pakt z LA
Zadam Ci znów pytanie, czy gdybym był uważany za kreta, dostałbym ponownie zaproszenie do sojuszu od osób, których w Twoim mniemaniu "sprzedawałem"?
W grach internetowych opierających się na sojuszach/bractwach/koalicjach, w okresie dłuższego czasu niemalże za pewnik można obstawić, że zaciekli przeciwnicy z czasem stają się sojusznikami (co najdokładniej można obserwować gdy światy wkraczają w erę cudów ).
Możliwe, że do tego nie dorosłeś, gdyż grę traktujesz na poważnie, a każdą osobę, która była Twoim przeciwnikiem uznajesz za wroga tak i w grze jak i w życiu?
Ja uznaję inną zasadę... że w grze inne osoby są tylko przeciwnikami, a nie wrogami. Po drugiej stronie są najzwyklejsi ludzie, z którymi przy okazji spotkania społeczności InnoGames chętnie mógłbym się napić, porozmawiać, czy pośmiać się. Rozumiesz róźnicę?
Na końcu swego postu pytasz, jak to skomentują? Widząc olewczy mój stosunek, brak innych rozmówców do dyskusji, podsycasz inny temat i oczekujesz poklasku, zainteresowania? To tylko pokazuje, jak zagubionym jesteś człowiekiem w grze, jaką jest Grepolis.
Zadałem Ci wiele pytań, jednak na nie nie odpowiadaj. Są one retoryczne, nie wymagają komentarza.
Nie oczekuj, że cokolwiek wobec Twoich wywodów na forum odpiszę.
Jeśli dalej chcesz imputować wobec mojej osoby, zapraszam Cię chętnie na PRIV na ypsilon, lub na Ateny.
Pozdrawiam i życzę stosunkowo udanego dnia