DeletedUser34371
Guest
Miejsce wypadowe to takie miejsce na każdej wyspie (rozbudowywane jak zwykły budynek (10 poziomów, każdy to plus 100 ludzi), ale jako jeden jedyny dla wszystkich miast na wyspie jednego z graczy (coś na zasadzie wiosek chłopskich)), z którego nasi Sojusznicy, którzy się znajdują poza wyspą, będą jednak mogli atakować jakby z niej pochodzili. Ale do rzeczy.
Przykład:
Mamy na wyspie dwa miasta i nasz wróg ma dwa miasta. Miejsce wypadowe mamy rozbudowane na poziomie 3 (a więc zmieścić się tam może maksymalnie 300 jednostek). Dwóch naszych Sojuszników, nazwijmy ich: Roman i Kasia, podsyłają nam nie wsparcie (czyli jednostki defensywne), ale jednostki atakujące (dlatego na wyspie sojusznik musi mieć choćby jedno miasto - jeżeli stracimy miasto, a nie wycofamy wcześniej jednostek wsparcia takującego, wtedy nasze wojsko się rozprasza i je nieodwracalnie tracimy), aby potem je przetransportować do miejsca wypadowego. Roman przysłał 200 procarzy, a Kasia 25 kawalerzystów. Każde z nich może rozkazywać tylko swoim jednostkom, a więc jeżeli jest więcej niż jeden taki wspierający atakiem, to oni też muszą skoordynować działania. I teraz jeśli wyszpieguję, że wróg ma miasto off, a ja robię tylko deff, to mogę poprosić Kasię, aby go lekko szarpnęła przed bonusem, a Romek aby poprawił z rana. I co najważniejsze, oni nie będą musieli słać łódek (ani transportowych, ani ogni), które jak wiemy czasem idą wiele godzin, lecz od ręki będą mogli nas bronić.
Co sądzicie?
Ps. Proszę aby mnie nie pytać o to ile surowców każdy z poziomów będzie kosztował, to na razie nie gra roli. Poza tym liczę się z każdą krytyką
Przykład:
Mamy na wyspie dwa miasta i nasz wróg ma dwa miasta. Miejsce wypadowe mamy rozbudowane na poziomie 3 (a więc zmieścić się tam może maksymalnie 300 jednostek). Dwóch naszych Sojuszników, nazwijmy ich: Roman i Kasia, podsyłają nam nie wsparcie (czyli jednostki defensywne), ale jednostki atakujące (dlatego na wyspie sojusznik musi mieć choćby jedno miasto - jeżeli stracimy miasto, a nie wycofamy wcześniej jednostek wsparcia takującego, wtedy nasze wojsko się rozprasza i je nieodwracalnie tracimy), aby potem je przetransportować do miejsca wypadowego. Roman przysłał 200 procarzy, a Kasia 25 kawalerzystów. Każde z nich może rozkazywać tylko swoim jednostkom, a więc jeżeli jest więcej niż jeden taki wspierający atakiem, to oni też muszą skoordynować działania. I teraz jeśli wyszpieguję, że wróg ma miasto off, a ja robię tylko deff, to mogę poprosić Kasię, aby go lekko szarpnęła przed bonusem, a Romek aby poprawił z rana. I co najważniejsze, oni nie będą musieli słać łódek (ani transportowych, ani ogni), które jak wiemy czasem idą wiele godzin, lecz od ręki będą mogli nas bronić.
Co sądzicie?
Ps. Proszę aby mnie nie pytać o to ile surowców każdy z poziomów będzie kosztował, to na razie nie gra roli. Poza tym liczę się z każdą krytyką
Ostatnio edytowane przez moderatora: